Jeszcze raz cofnę się trochę w czasie.
17 marca udało mi się odwiedzić ponownie
Creativę w Dortmundzie.
Oj jak ja czekałam na ten dzień.
W tym roku wybrałyśmy się tam
same z koleżanką bez marudzących dzieci u boku.
Jak co roku cały dzień upłynął nam,
na zwiedzaniu wszystkich hal
i oglądaniu rożnych cudeniek.
Parę razy nawet straciłyśmy orientację
i nie miałyśmy pojęcia
czy w tym miejscu byłyśmy już wcześniej.
Niestety zapomniałam aparatu
ale zrobiłam parę fotek komórką
i to tylko na stoisku LaBlanche
Tam zachwyciły mnie cudowne stojaczki
i jeszcze taka szkatułka
Czyż nie piękne???
Jeszcze jedną mam fotkę
tylko nie wiem z jakiego stoiska
również stojaczek ale w większych wymiarach
Jak co roku było wspaniale i za mało czasu.
W przyszłym roku muszę postarać się
wygospodarować dwa dni
jeden na zakupy a drugi na udział
w oferowanych kursach.
Można się wielu ciekawych rzeczy nauczyć
a niestety brakuje na to czasu.
Moje ograniczenia finansowe niestety nie pozwoliły
na wielkie zakupy(a szkoda)
ale małe zakupki też były udane.
Po Creativie zaczęły się przygotowania do Świąt
i do Pierwszej Komunii mojego synka.
Po remoncie musiałam się przeprosić z moją maszyną
i uszyłam dwie nowe firaneczki.
Pierwsza została tylko skrócona
i zrobiłam tunelik na patyk
a druga podobna ale cała moja,od podstaw.
Są wprawdzie prościutkie ale jak na moje
krawieckie umiejętności chyba mogę być zadowolona;)
Do pierwszej firanki dorobiłam jeszcze kwiatuszka.
Na stół komunijny przygotowałam wazoniki
z lampek na wino.Lampki okleiłam delikatnym
pomarszczonym papierem i polakierowałam:
oraz stroiki do świeczników
Niestety w całym tym zamieszaniu zapomniałam
zrobić zdjęcie już przygotowanym stołom.
Zdołałam jedynie mały kawałeczek wyciąć z innej fotki
Ten piękny tort upiekł nasz znajomy.
Davidek najważniejsza osoba w tym dniu
Na przyjęcie przyjechało z Polski 10 osób i z Anglii
przyleciała moja siostra ze swoim maluszkiem,
a więc zamieszania było co niemiara.
Najmłodszy nasz gość niestety nam się rozchorował
miał zapalenie uszu
prawdopodobnie spowodowane lotem.
W samą niedzielę byliśmy jeszcze w szpitalu
i skończyło się antybiotykiem.
Po dwóch dniach było dużo lepiej
i nasz maluszek zaczął brykać.
Niektórzy goście wyjechali już w poniedziałek
ale większość została ponad tydzień .
Mieszkanie pełne ludzi-było wesoło i głośno;)
Jedak jak wyjechali i nastała cisza
odetchnęłam z ulgą -delektowałam się
błogim lenistwem.
Cieszę się,że jest to wszystko już za nami;)
Trochę długi ten post więc już kończę i pozdrawiam.
Dziękuję za wszystkie komentarze;)